SZCZĘŚCIE
- InnerKnowingPolska
- 21 gru 2022
- 9 minut(y) czytania

Tyle traktatów na temat szczęścia powstało, że ciężko jest znaleźć coś, co jeszcze nie zostało powiedziane. Ja nie wiem czy to, co ja powiem zostało powiedziane, czy nie, jednak mam swoje przemyślenia na temat szczęścia i jego składowych, kluczowe dla mnie samej, którymi chciałabym się podzielić. Zdradzę też, jak szłam do tego momentu w którym czuję szczęście codziennie, od czego moje poczucie szczęścia było zależne i czy uważam, że mamy w ogóle na to jakiś wpływ.
Zacznę od wpływu. I tu na dwoje babka wróżyła, szczęście zależne jest od poziomu świadomości, a poziom świadomości jest wrodzony. Zależny jest o tego, ile razy byliśmy już na tym padole ziemskim [tak, mówię o wcieleniach]. Tu nie ma już co wątpić chyba w to, że świadomość jest nieśmiertelna i że schodzimy tu po to, żeby się uczyć. Jeszcze jakiś czas temu można by było polemizować, udawać, że jesteśmy tylko mięsem z mózgiem, ale dzisiaj już tylu naukowców z paradygmatu niematarialistycznego, badaniami empirycznymi udowadnia, że tak nie jest, że ja na pewno z mądrzejszymi od siebie kłócić się nie będę.
I teraz dostęp do szczęścia niby ma każdy, tylko że na niskich poziomach świadomości jest on chwilowy. Na poziomie ego rozmytego jest do bardziej chwilowa ekscytacja, zależna od czynnika zewnętrznego. Ego rozmyte wymaga, żeby szczęście dał ktoś inny. Ego egocentryczne ma już większą świadomość sprawczości własnej w zakresie odczuwania szczęścia, ale uważa, że musi je sobie wywalczyć. I to jest trochę prawda, bo na drodze do ego dojrzałego walk jest sporo. Trzeba być dobrym taktykiem i niestrudzonym wojownikiem. Dopiero ego dojrzałe ma dostęp do szczęścia. Taki stały i codzienny. A poziom świadomości jest wrodzony, więc to, czy ktoś ma szansę dojść do etapu ego dojrzałego jest ustalone z góry.
Myślę sobie teraz o tym wpływie, o tym, czy ja miałam jakiś wpływ. Nie. Lekcje życiowe, których sobie często nie wybierałam z czasem doprowadziły mnie do wejścia w ego dojrzałe, ale moja dojrzałość została już wychwycona w przedszkolu. Wtedy uznana za patologię. Więc wszystkie te teorie się absolutnie zgadzają.
Z tym szczęściem i możliwością zgodnie z poziomem świadomości w tym życiu jest trochę tak "byłeś już tu tyle razy i tyle batów dostałeś, że teraz możesz sobie poużywać w szczęściu".... Ahoj przygodo!
Zapraszam do artykułu na temat struktur ego, jeśli ktoś nie czytał:
Kilka przemyśleń na temat szczęścia, moich własnych, i na temat tego, na co warto zwrócić uwagę, żeby dojść do momentu codziennego odczuwania szczęścia, o ile mamy już ten wrodzony potencjał świadomości.
PRZEKONANIA: Warto mieć elastyczną głowę i łamać swobodnie swoje przekonania. Zwyczajnie iść za tym, że kiedyś myślałem tak, a dzisiaj myślę inaczej. Nie zmienisz czucia. Nie da się odwiedzieć tego, co już wiesz. Nie zmieniajmy siebie, zmieniajmy przekonania. Idźmy tu za sobą. I jako ciekawostkę napiszę, że warto jest trenować yogę. Dlaczego? Bo elastyczność ciała wpływa na elastyczność myślenia. Jest z tym związany szereg procesów biochemicznych którymi zanudzać nie będę, ale tak jest. Sygnał idzie od głowy do ciała, ale od ciała do głowy też. Tak więc nie naciągajmy siebie do przekonań, tworzymy przekonania w zgodzie z własnym wnętrzem.
RODZICE: Nie przeskoczymy tego tematu. Relacja z rodzicami jest kluczowa. I nie nie chodzi o to, żeby teraz ją naprawiać. Jak naprawisz ją w sobie, to ona sama naprawi się na zewnątrz. Każdy ma potrzebę pogodzenia ojca i matki w sobie i ze sobą. Można to zrobić treningiem podświadomości o którym będę pisać bardzo dużo. Na początek trzeba uznać w pełni rodziców, chociażby ze względu na to, że tylko dzięki nim istniejemy. Warto spojrzeć na nich, jako na zbiór ran z dzieciństwa, które spowodowały, że nie dawali nam tego, co nam było potrzebne. Dojrzały potencjał świadomości jest w stanie to zrobić. Tu musisz klęknąć. To jest hierarchia. Ona jest niezmienna. Oni są nad Tobą więc klękaj w pokorze, bo tylko wtedy popłynie od nich to, co powinno. A jak popłynie to dostaniesz tyle mocy, że będziesz miał odwagę iść w każdą zmianę i moc, która będzie Ci potrzebna, żeby składać się po tej zmianie na nowo. Będziesz miał też moc, żeby stanąć w roli rodzica dla swojego dziecka. Odetkasz przepływ mocy w rodzie. I nie, nie musisz iść do nich i klękać przed nimi. Nie wyobrażam sobie, żeby to był dobry pomysł. Wyobraź sobie ich jako dusze - bez tego poranionego ego. Dusze, które Cię wspierają. I klękaj. Uznaj hierarchię. Głowa w dół :-)

GODNOŚĆ: Każdy z nas ma wryte poczucie godności. Spójrzcie na historię. Całe kraje, całe masy ludzi, cały wieki "walczą" o godność. I walczyć będą, od godności nie da się uciec choćbyśmy chcieli. Zawsze jak ktoś uderza w Twoją godność będziesz miał naturalną potrzebę bronienia jej. I mamy te wojny widoczne na zewnątrz. I mamy te wojny wewnętrzne też. Jeśli ktoś Cię nie szanuje, nie akceptuje, nie uznaje Twojej wartości, zrodzi się w Tobie potrzeba walki o własną godność. I teraz pytanie czy wygrasz tę wojnę? Pytanie o to, czy znajdziesz wojownika w sobie? Zobaczcie, w relacjach zawsze to będzie o stawianiu granic. Jak postawisz granicę dla swojej integralności i zawalczysz o swoją godność, to choćby się waliło i paliło ZAWSZE poczujesz się dobrze.
RELACJA ZE SOBĄ: Jest taki jeden byt z którym przyjdzie Ci przeżyć całe swoje życie. Od tego bytu uciec się nie da. To Ty. Relacja z samym sobą jest niezwykle ważna. Najważniejsza. Wydawać by się mogło, że możemy działać przeciw sobie, postępować niezgodnie ze swoim wnętrzem, ale na dłuższą metę, tylko sobie zaszkodzimy. A jak sobie, to i swoim dzieciom, rodzinie i wszystkim w koło. Nie ma ważniejszej relacji niż relacja z samym sobą. Jak będziesz miał dobrą relację ze sobą, to wszystkie relacje w koło Ciebie też będą dobre. W tym celu, należy iść za swoim wnętrzem. Za czuciem, za sercem, za intuicją. Należy ćwiczyć akceptacje siebie takiego, jakim jesteś. I przepraszam, że to napiszę, ale olać wszystkich, którzy chcą Cię zmieniać. Na świecie jest osiem miliardów ludzi i zapewniam Cię, że są całe rzesze, które zaakceptują Cię w pełni takim jaki jesteś. Kiedy to się stanie? Dokładnie w momencie, kiedy Ty zaakceptujesz siebie. Nie musisz być mądrzejszy, ładniejszy, grubszy, chudszy, szlachetniejszy, silniejszy, żeby zasłużyć na miłość i akceptację. Nie musisz się chować z tym kim jesteś. Nie musisz i nie rób tego. Spal wszystko w koło, ale tego nie rób. Powiedz wszystkim, którym nie leży to kim jesteś i jaki jesteś, tym, którzy chcą modelować Cię na swoją nutę, dostosować, do swojej wizji świata, mało subtelne "fuck you", lub zamień to na bardziej subtelnego kosza i idź swoją drogą. MIŁOŚĆ TO AKCEPTACJA. Należy wybaczać sobie błędy i je naprawiać. Należy postępować tak, żeby spoglądając w lustro czuć miłość i szacunek do tego człowieka. Należy pilnować tego bardzo. Nikt w koło nie jest, aż tak ważny.
UWAŻAJ CO DAJESZ: I to jest niezwykle ważne. Nie jest ważne jak ktoś postępuje. To jego sprawa i jego odpowiedzialność. Ważne jest to, jak postępujesz Ty. Nigdy nikogo nie zmienisz. Nigdy nie wpłyniesz na niczyje zachowanie. Nie próbuj nawet, bo to manipulacja. Możesz wpłynąć z poziomu siły, ale nigdy nie będziesz się czuł z tym dobrze. Nie manipuluj, nie wykorzystuj, nie kłam, dotrzymuj słowa. Dlaczego? Jak będziesz kłamać, manipulować, jak nie będziesz dotrzymywać słowa, dokładnie to spotka Cię od ludzi na zewnątrz. Będzie klasyczne - "patrz, jak to boli, fajnie Ci?". Co zasiejesz, to zbierzesz, to zasada stara jak świat. Uważaj co siejesz. Uważaj na każde słowo. I nie, nie trzeba w nieskończoność myśleć o tym co się mówi. Ustal intencję, a słowa same się ułożą dobrze. Intencja musi być czysta. Ja pracując z ludźmi i dla ludzi od zawsze miałam jedną intencję "tylko w górę". I serio nie spodziewałam się tego, z czym to się ostatecznie łączy, ale to nadal jest "tylko w górę". Pamiętaj, że jeśli ktoś ma problem z tym, że jesteś mocny, silny, pewny siebie, że łamiesz swoje słabości, przekraczasz granice i tak dalej, to czepie korzyści z tego, że jesteś słaby i niepewny siebie. Jak usłyszysz od kogoś "nie bądź taki pewny siebie" to już wiesz, że to nie jest Twój przyjaciel. Jak tylko poczujesz, że komuś to nie leży, że czujesz się dobrze ze sobą, że komuś nie leży to, że jesteś szczęśliwy, że komuś nie leżą ludzie, których cenisz Ty, z którymi dobrze się czujesz, Twoja praca, którą wykonujesz, hobby czy cokolwiek - czerwona lampa.
ODWAGA: "Jeśli w życiu brakuje odwagi, to inne cnoty są bez znaczenia". W strefie komfortu nigdy nic się nie zadzieje. Trenuj odwagę. Wszystko w życiu jest historią o odwadze. Mów odważnie o tym, co jest w Tobie w środku. I ok, to wywoła burzę, pewnie niejedną, ale to nie ważne. Przetrwasz. Prawda zawsze popłaca. Prawda zawsze zweryfikuje to, gdzie się znajdujesz. I ok, prawda może boleć, ale niech boli. Prawda musi wyjść przez czakrę gardła na zewnątrz. Przestrzeń zawsze będzie Cię dociskać, żeby tak się stało. Jak powiesz prawdę, odbijesz się od reakcji przestrzeni, ale będziesz miał jasny obraz sytuacji. Jak powiesz komuś prawdę, to już wiesz z kim masz do czynienia i możesz zdecydować co chcesz z tym zrobić. Prawda wymaga ogromnej odwagi stanięcia za sobą, ale zawsze, ale to zawsze o prawdę tu chodzi. Trenuj odwagę w małych rzeczach, będziesz z czasem odważny w dużych. Odwaga buduje zaufanie do siebie w ogromnym stopniu. Nie ma co się zastanawiać nad konsekwencjami mówienia prawdy, one zawsze będą takie, jakie mają być. Prawda i odwaga to zawsze dobre kierunki. Jestem człowiekiem który w pakiecie od ojca dostał odwagę i prawdę i nigdy, ale to nigdy się nie zdarzyło, żeby to był zły kierunek. Nie ma dla Ciebie, ani dla Twojego ciała gorszej rzeczy niż życie w kłamstwie.

NIEEEE!!!: Jeśli nie nauczymy się w życiu mówić stanowczo "nie", nigdy nie będziemy w stanie powiedzieć życiu otwartego "tak". Są dwa rodzaje "tak". "Tak" uległe, czyli zgadzam się na coś, żeby mieć spokój, nigdy nie jest Twoim prawdziwym "tak". Uległe "tak" zamyka Ciebie i Twoje ciało też. Jest to kwestia programowania w dzieciństwie. Jeśli dziecko nie dostało prawa do mówienia "nie", zostało nauczone uległości, to tak dokładnie będzie w życiu. Szczęścia doświadczamy przez zmysły. Wszystkie. Jeśli nie mogliśmy mówić "nie" w dzieciństwie, odetniemy na przykład patrzenie i mamy wady wzroku. Odetniemy czucie i mamy siedzenie w głowie. Odetniemy smak i wszystko będzie smakować tak samo, odetniemy słuch, i zamiast naprawdę kogoś słyszeć, będziemy go słuchać, ale nie wejdziemy w niego emocjonalnie, tym samym nie stworzymy głębokiej relacji. To idzie po wszystkich zmysłach. Ćwicz "nie", krzycz "nie" w samotności, w samochodzie, w lesie, gdziekolwiek. Postaw wreszcie tą granicę, której nie pozwolili postawić Ci rodzice. Której bałeś się postawić w obawie przed utratą ich miłości. Zezłość się! Dopuść tą treść do siebie. Masz do niej prawo, zawsze miałeś. Nie rób z siebie anioła, bo nie zostaniesz nim, zanim nie uznasz, że jesteś człowiekiem. To ma wejść w ciało. W trakcie tych krzyków najlepiej jeszcze wyobraź sobie, że stoją nad Tobą rodzice i to AKCEPTUJĄ. Mówią Ci "możesz mówić "nie", możesz krzyczeć i się złościć, a my i tak będziemy Cię kochali" - bo to prawda. To zawsze była prawda, tylko jako dzieci nie mieliśmy możliwości zrozumienia jej.
Jakie są efekty wykrzyczenia tego "nie"? Będziesz czuć świat każdym zmysłem bardzo mocno. Będziesz widział ostro, delektował się jedzeniem, otworzysz się na ciało, na dotyk, na swoje emocje i na siebie, będziesz słyszeć śpiew ptaków, każdy szum. Będziesz czerpał szczęście z życia. To pójdzie po całym ciele. Tak- tam też ;-) I to jest gruby temat, którego też się kiedyś podejmę ;-) W próbie bohatera :-p
DYSCYPLINA: Dyscyplina jest ważna. I nie chodzi tu tylko o dyscyplinę w czynnościach, choć też, chodzi głównie o dyscyplinę duchową. Ja osobiście na zewnątrz jestem widziana jako szalony, głośny, energetyczny i chaotyczny człowiek. I ok, lubię się bawić i cieszyć życiem, lubię skakać, tańczyć, świrować i głośno się śmiać. Taka jestem i to akceptuję. Lubię to, bo mogę to robić, mogę, bo zawsze trzymam żołnierską dyscyplinę duchową. Krótko. Duchowa dyscyplina w moim wydaniu jest bardzo prosta. Zawsze trzymam się wartości wyższych w postępowaniu z innymi ludźmi. Trzymam się prawdy, wolności, miłości, równości i braterstwa. Jak złapię się na odejściu, choćby na chwilę, w myśli od tych wartości, to zawsze to skoryguję. Tu u mnie jest musztra. Jak w wojsku. W zachowaniu nigdy tego nie uzewnętrznię, ale myśli jeszcze cały czas łapię. I jak złapię, to koryguję. Trzymam tą dyscyplinę BARDZO. Trzymam ją w czynie, i trzymam ją w myśli.
Haha, przypomniało mi się coś, w ramach rozrywki :-p Pan Kleks to klasyka.
POKORA: Nie wiem dlaczego jest na końcu, bo zasadniczo jest najważniejsza. Pokora jest kluczem. Nauka klękania, to nauka którą każdy nas przyjmie wcześniej czy później. Przychodzi lekcja życiowa? Klękaj. Naprawdę. Nie rób nikomu nic złego. Nikomu, a więc sobie też nie. PRZEDE WSZYSTKIM SOBIE. Zawsze trzeba pamiętać, że pierwszym człowiekiem do uratowania jesteś Ty sam. Boli? Ok, zastanów się dlaczego i wejdź w ten cień, ale nie rób nikomu krzywdy. Jeśli ktoś zadaje Ci ból, odsuwaj się i już. W tempie jakie będzie dla Ciebie wygodne. Komfortowe. Nigdy nie klękaj przed człowiekiem, klękaj przed swoją słabością i zatop się w niej. Zdecyduj się na uleczenie. Szukaj odpowiedzi. Zadawaj pytania. "Czego mam się teraz nauczyć?". Klękaj przed procesem zmiany, bo ona i tak nastąpi. Teraz jesteś uczniem, uczniem życia. I tak, nie masz wyjścia. Przy lekcjach życiowych i problemach zawsze ważna jest intencja. Dobra intencja brzmi "pozwól mi postąpić słusznie". I nie, nie będziesz kumać co to znaczy słusznie, ale zaufaj. Słusznie czasami jest zostać, a czasami odejść. Czasami jest dać, a czasami zabrać. Czasami powiedzieć "tak", a czasami "nie", czasami jest mówić a czasami milczeć. Tak to jest. Serce powie. Trzymaj się zasady równości, każdy jest równy Tobie. Nie bierz problemów innych na siebie. Nikogo nie ratuj. Pomóż, ale nie ratuj. Nie bierz na siebie cudzych procesów. Ufaj swojemu procesowi. Jeśli intuicja Ci mówi, że coś masz zrobić, że ktoś ma coś przeżyć, nie oporuj. Nie Twoją rzeczą, jest jego ścieżka, choćby nawet był Twoim mężem czy żoną. Niechaj Twoje ego w Boga się nie bawi, a Ty się nie baw w zbawiciela świata i innych. To zwykła pycha. Zawsze za to dostaniesz po nosie. Idź za sercem. Jak pokornie klękniesz, to góra Cię poprowadzi. Góra, czyli Twoja dusza. Amen :-)
Comentarios