MARTIX TO LICZBY
- InnerKnowingPolska
- 6 mar 2023
- 6 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 15 mar 2023

To jest jednak chichot losu. Całe życie nie lubiłam matematyki. Albo wkręcałam sobie, że nie lubię, nie umiem, nie rozumiem i nie chcę. Jak sobie coś wkręcisz, to na pewno tak będzie, więc w moim przypadku matematyka była średnio przyjemną częścią życia. Dużo przyjemniejszą częścią życia była biologia, potem genetyka, fizjologia, biochemia, potem nauki z zakresu mentalności człowieka. Generalnie- wszystko o ludziach, o człowieku. Chichot losu polega na tym, że ostatecznie okazuje się że ten cały tak zwany matrix w którym żyjemy to właśnie matematyka.
Postaram się to wytłumaczyć. Proste zasady matematyki idealnie wpasowują się w matriaxa.
Jakie zasady?
O te:
- i - daje nam plus
- i + daje nam minus
+ i + daje nam plus
Tak jest.
Na mapie Howkinsa mamy taką granicę. To sławne już 200. Wszystko co pod nią, to minus, wszystko co nad nią to plus. Tak zwana jasna i ciemna strona. Awers i rewers jednej monety.
Cechy dobre i cechy... mniej dobre. Dobra- złe. Niech to będzie dualnie, bo potem z tego dwa robi się trzy, ale to już inna historia.

Przełóżmy to na emocje. Serio- da się to zrobić.
Jest więc sobie strach. Boję się. Coś spowodowało, że się boję. Mogę spotkać człowieka, który boi się tak jak ja. I mamy minus z minusem. Minus z minusem daje plus. To matematyka. I gdzie jest ten plus, gdzie jest zysk? Człowiek z człowiekiem którzy karmią swój strach wzajemnie, powiększą ten strach. Zwielokrotnią. I już mamy zysk. Czegoś jest więcej. Jest plus. Co się tym nakarmi najbardziej? Źródło strachu. Klasyczne zagrania TV :-)
Strach nie jest zupełnie zły i nieprzydatny w życiu. Jest obecny zawsze. To jedna z naszych treści. Emocje dzielimy jednak na pierwotne i, ja mówię programowe, czyli spowodowane lękami ego. Jeśli wjeżdżasz samochodem na oblodzoną drogę, strach jest całkiem mądrą emocją, bo spowoduje, że zwolnimy. Stając przed przepaścią, realnie, na górze, mądrze jest się bać, bo jak skoczysz, to się zabijesz. Tu działa lęk pierwotny.
Inną sprawą jest lęk programowy. Boję się czegoś zrobić, boję się iść swoją ścieżką, boję się zmienić pracę. Dlaczego? Tu już zawsze wybije nam program z dzieciństwa. Bo kto umarł kiedyś od zmiany pracy? No nikt. Ktoś umarł od mówienia prawdy? Kiedyś tak, ale teraz już nie strzelają. Tylko nie lubią.
Bardzo często w relacjach mamy taki lęk. Sytuacja kiedy kończysz jeden związek i wpadasz w drugi jest kierowana lękiem przed śmiercią. Jest on załadowany przez mamę na wczesnym etapie dzieciństwa. "Boję się zostać sam" Dlaczego? Bo małe dziecko bez matki umiera.
Przy integracji treści które są powyżej poziomu 200 już się nie boimy być sami. I to ma miejsce zawsze.
Idziemy dalej. Plus z plusem dają plus. Możemy sobie wyobrazić ludzi dzielących się na przykład radością. Ta radość się pomnoży. Wiemy to wszyscy. Podobnie z akceptacją. Im jej więcej, tym nam lepiej. Ochota rodzi ochotę. Dlatego mówi się o tym, że żeby zapalać, trzeba płonąć. Odwaga rodzi odwagę. Dając przykład odwagi, rozniesiemy ją po ludziach, którzy to zobaczą. Pójdą za tym albo nie, ale zobaczą. Odwaga rodzi odwagę. I to zawsze jest pytanie do nas co wybieramy, odwagę czy lęk. Jeśli wybierzemy lęk, pomnożymy go, więc dostaniemy więcej sytuacji które spowodują w nas lęk. Świadomość zawsze ciągnie w górę, ku treściom powyżej poziomu 200, ciągnie do rozwoju. Pytanie ile lęku nam trzeba w życiu żeby wybrać odwagę? Ten wybór zawsze należy do nas. Mamy tu plus, czyli treści z poziomu 200+ z plusem. Im więcej akceptacji, odwagi czy miłości, tym lepiej nie? Im więcej, tym więcej.
Plus z minusem. I tu jest ciekawa historia. Dlaczego daje minus? Mamy więc plus z minusem. Dajmy na przykład odważnego człowieka w relacji z tchórzem. Lustro. Dwie strony monety. Dlaczego tu mamy minus. Odważny jest odważny. To cecha zdecydowanie pozytywna. Ma wibracje 200 i jest jedną z najważniejszych cnót. Dlaczego? Bo tą właśnie treścią przechodzimy próbę bohatera, których przy przejściu przez 200 będzie dużo. Mówi się, że "do odważnych świat należy". Taka relacja zawsze obciąży tego odważnego. Tchórz, będzie jechał na odwadze odważnego. Pojawi się wapiryzm energetyczny. Pytanie czy tchórz zacznie być odważny? Pewnie jakiś czas na taką decyzję będzie miał i w końcu tak. To wybór. W górę lub w dół. Przy ścieżce w górę odwaga jest niezbędna. Zróbmy inny minus z plusem. Kłamca z osobą która mówi prawdę. Kłamca kłamie. To treść zdecydowanie poniżej poziomu 200. Kłamie, bo się boi. Kłamstwo ma wibrację 100. Swoją drogą ma bardzo szkodliwy wpływ na wszystko. Jak okłamujesz siebie samego, to ciało zdrowe i silne nie będzie. Jak okłamujesz kogoś w relacji, to ta relacja będzie słaba. Tylko rzeczy oparte na prawdzie mają silne fundamenty.
Idąc drogą prawdy, osoby które kłamią będą z naszego pola odpadały, jeśli my będziemy prawdziwi i autentyczni i to jest normalne. Idąc drogą odwagi, tchórze będą znikać i to też jest normalne. Przyciągamy bowiem to, czym jesteśmy.
Spinamy się treściami programowymi. Tu warto wziąć odpowiedzialność. Jeśli ktoś nas bije, mamy w sobie agresję i z tą agresją trzeba pracować. Podobne przyciąga podobne. I jasne, możemy nie uzewnętrzniać tej agresji, ale ją mamy. Jeśli ktoś na nas krzyczy, mamy w sobie złość nawet jeśli nie krzyczymy na niego. Warto poszukać źródła złości [najczęściej jest to złość na rodziców] i z nią popracować. Wierzcie lub nie, po takiej pracy ludzie przestaną krzyczeć. I nie będzie tak, że oni się wyleczą, ale na Was przestaną. Znajdą inną ofiarę :-)
Miałam kiedyś taką jedną relację do rozkminienia pod kątem programów. Pamiętam jak sczytywałam z osoby to co mi pokazuje i jak pracowałam z faktem, że w ogóle w tej relacji jestem i co mnie tam przywiodło. To była straszna relacja. Najgorsza w moim życiu. Byłam w niej ja, a po drugiej stronie tchórz, kłamca, oszust, manipulator, osoba bardzo obłudna, ukrywająca się pod maskami. W ogóle nie widziałam w niej siebie. Raczej przeciwieństwo siebie. Takie 50% przeciwieństw, ale jak wiadomo, skupiamy się na tym co złe, więc pamiętamy to złe. W pewnym momencie, kiedy już to, że taka jest prawda o tym człowieku zostało podparte faktami, zaczęłam się zastanawiać dlaczego u licha ja w ogóle w tej relacji jestem. Było mi źle.
Pamiętam jak spisywałam te treści, które ten człowiek mi pokazuje i robiłam wszystko na odwrót. Wiadomo- żeby zwiać. Każdą zasysałam do wewnątrz i szukałam źródła w dzieciństwie. Przeszłam przez piekło leczenia całego dzieciństwa wtedy. Kłamał, więc ja pytałam siebie "gdzie się jeszcze okłamuję", "kto mnie okłamywał i kiedy?", manipulował, więc pytałam "gdzie manipuluję, czy to robię w ogóle, czy robiłam, czy ktoś mi to robił jak byłam mała?", był obłudny, więc szukałam tej obłudy w sobie i w moich korzeniach. I nie, nie było to łatwe, bo od lat już nie wykazywałam tych cech na zewnątrz. Mogłabym się obrazić i powiedzieć, że on winny, że głupi i tak dalej, ale tego nie zrobiłam. Szukałam źródeł tego, co widziałam w nim w sobie i leczyłam to u źródła. Przygoda trwała jakieś 1,5 roku i była drogą przez piekło ciemnej strony, którą każdy z nas ma.
Bezustannie nazywałam to co czuję i pytałam "co to mi mówi o mnie samej?". Przychodziły historie z dzieciństwa. Leczyłam to u źródła.
To był spin właśnie plusa z minusem. Zawsze jak jesteś w relacji, gdzie to Ty jesteś "tym dobrym" a po drugiej stronie jest "ten zły", taka relacja będzie obciążająca dla Ciebie, czyli tego, który ma większy dostęp do mocy, bo jest na wyższym poziomie świadomości. Tu plus z minusem da minus ze strony tego "dobrego", da również minus, dla tego "złego", dlaczego? Bo zostając w takiej relacji i akceptując to "zło" powodujesz, że ono żyje. Zasilasz je swoją energią. Póki jesteś, to "zły" będzie dalej "zły", bo jego zło się karmi Twoim dobrem. To jest o energii. Materia też jest formą energii, dlatego ciężko namówić kogoś, kto z państwa bierze socjal lub żeruje na kimś finansowo, żeby poszedł do pracy. I nie mówię tu oczywiście o tym, że są ludzie jednoznacznie źli, bo nie ma takich. Zły dla jednego, może być dobry dla drugiego i bardzo często jest. W takich relacjach jednak trzeba skupić się na sobie i uczyć się dla siebie, bo każdy z nas tą ścieżkę ma do przejścia.
Dlaczego tak jest, ze im jesteś bardziej dobry, tym ten zły jest bardziej zły? Tak jest zawsze. Właśnie ze względu na to, że zasilasz zło swoją obecnością. I ja tu nikogo nie oceniam, sama byłam dekadę temu tym "złym", i coraz gorszym. Nie wyleczymy dobrem czyjegoś zła. Bycie dobrym to decyzja każdego człowieka. Każdy z nas ma w sobie tyle samo dobra, co zła, bycie dobrym to decyzja, tak jak bycie złym.

Nie ważne więc dla nas, pod kątem nauki jest to, czy człowiek jest dobry dla innych, ważne jest to, jak zachowuje się w stosunku co do nas i na tym się trzeba skupić, żeby przejść lekcję.
To jest właśnie dualizm. Bycie dobrym dla dobrego pomnoży dobro. Bycie dobrym dla złego zasili zło w złym a my dostaniemy po głowie. A dlaczego? A dlatego, że pod płaszczykiem bycia dobrym dla złego leży pycha. Tak zwany altruizm. Kiedy jesteś dobry dla kogoś, kto czyni źle Tobie, robisz sobie krzywdę. A jesteś człowiekiem. Robisz więc człowiekowi krzywdę i to nie jest dobre. Psujesz w ten sposób relację z człowiekiem, z którym przyjdzie Ci żyć do końca, czyli ze sobą. Kończąc odniosę się do dość znanego zdania "nie czyń drugiemu co Tobie niemiłe", nawet jeśli tym kimś, jesteś Ty sam.
Plus z minusem zawsze da minus. Dla wszystkich. O tym trzeba pamiętać.
Ehhh ten matematyczny matrix.
Comments