top of page
Szukaj

ECHO

  • Zdjęcie autora: InnerKnowingPolska
    InnerKnowingPolska
  • 27 gru 2022
  • 7 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 28 gru 2022


Ok, teraz wytłumaczyć efekt echo. Jest zadanie. Chyba zacznę od przypomnienia oczywistej prawdy, że wszystko, co jest w życiu przyciągnęliśmy sobie dokładnie sami, na własne życzenie, wszystko jest dokładnie naszą odpowiedzialnością i we wszystkim chodzi o naukę.

Ostatecznie każdy ma wziąć tu pełną odpowiedzialność za siebie samego.


Przychodzi więc lekcja życiowa, co oznacza, że mamy się zmienić. Lekcje są rożne. Małe, duże. Mają różny stopień odziaływania na nas. Mamy teraz dwie drogi. Możemy pokornie to przyjąć, albo się stawiać. Stawianie się nigdy nie jest dobrą drogą. Jest drogą od trzeciego poziomu, czyli momentu kiedy serce mówi, że masz coś zrobić, przez drugi poziom, kiedy wysypało się to co miało być, i próbujesz manipulować przestrzenią, wmówić sobie że gówno, to śmietana, aż do pierwszego poziomu gdzie już tracisz kontrolę i i tak się wali. Teraz to już wszystko. Nie wiesz za co się łapać. Jak przestrzeń zresetuje cię na pierwszym poziomie to siedzisz na zgliszczach i drapiesz się po głowie z pytaniem "co teraz". Jaki będzie efekt? Ten sam. Zmienisz się. Tu zawsze o zmianę chodzi. Przeżyłam reset na pierwszym poziomie wiele lat temu. Fajnie było, ale raz wystarczy :-)



No i ok. Jak się to ma do efektu echo? Przestrzeń zawsze daje czas na refleksję, daje dużo szans na zrozumienie lekcji. Podkłada ludzi, książki, filmy. Przestrzeń krzyczy już do Ciebie na trzecim poziomie o tym, o co chodzi i jak ma być. Pytanie czy posłuchasz? Żeby słuchać serca potrzebna jest pokora i odwaga. Potrzebne jest przyjęcie faktu, że życie jest zmianą i, że masz się zmienić, tym samym przyjęcie prawdy o swoich brakach i niedoskonałościach i wola, żeby je przetransformować, zrozumieć, przytulić. Potrzebna jest wyraźnie dobra intencja i chęć zrozumienia lekcji. Zostań przy sercu a przejdziesz gładko.

Tu zawsze chodzi o zmianę. O naszą zmianę, nikogo innego. I zmienimy się i tak, pytanie tylko ile musimy stracić, żeby się zmienić. Czasami trzeba stracić wszystko. Zaliczyć wielki reset, ale można się przed tym uchronić pokorą właśnie. Im mniej pokory i więcej chęci kontroli w nas tym echo będzie głośniejsze.


Może być to strata materii, strata zdrowia, kogoś ważnego. Generalnie strata. Transformujemy przez ból. Ból ego. W ten sposób ono dojrzewa.


Czytam sobie takie forum o relacjach. Lubię wyciągać programy. Często tam kobiety opisują, że ciągle trafiają na ten sam typ mężczyzny, tylko gorszy. Tak zawsze będzie, bo każda jedna lekcja jest trudniejsza. Gdzie tu jest błąd? Błąd jest w tym, że zmieniają facetów, a mają zmienić siebie. Zmiana zawsze jest o nas.

Dlaczego ten drugi facet jest gorszy? To jest właśnie efekt echo. Nie skumałaś za pierwszym razem, lub nie do końca skumałaś, to przestrzeń wyjdzie z założenia, że musisz dostać mocniej. To takie proste. Jak bodziec nie jest skuteczny, to potrzebny jest silniejszy bodziec. I i tak go dostaniesz, pytanie który bodziec wreszcie zadziała tak, że skupisz uwagę na sobie i nie robiąc nikomu krzywdy zapytasz "co mam zmienić w sobie, żeby takie sytuacje więcej się nie zdarzały?". Pokora. Praca nad tym, żeby ktoś się zmienił, to totalna strata czasu. Zły kierunek skupienia uwagi. Człowiek decyduje o zmianie sam. Każdy jeden. A przestrzeń decyduje o tym, kiedy ma to się stać. Nic nam do tego.


Efekt echo mówi dokładnie o sile bodźca, która jest potrzebna, żebyś zrozumiał lekcje. Mówi też o tym, że to co wysyłasz, to wraca.


Miałam jakiś dłuższy czas temu taką sytuację. Wpadłam w jakiś ciąg myślowy, który delikatnie mówiąc był ciągiem myślowym skierowanym negatywnie w czyjąś stronę. Sprzątałam wtedy i w głowie ciągnął mi się dialog z którym nie czułam się dobrze. Paradoksalnie z jednej strony słyszałam ten dialog, a z drugiej go widziałam z boku, ale nie mogłam się z niego wyplątać. Chciałam, ale nie mogłam. Nagle przytrzasnęłam cztery palce drzwiami. Tak to działa. Pomyślałam tylko "dziękuję".


Echo działa w przypadku strat materialnych. Jest to już pierwszy poziom. Zabrnąłeś bardzo daleko w nie słuchaniu serca jeśli tak się dzieje. Straty relacji koleżeńskich i przyjacielskich będą na drugim, chyba, że relacja zabezpiecza podstawę, czyli jesteś uzależniony od kogoś w jakiś sposób, ktoś jest "twoim całym życiem", generalnie umrzesz jak odejdzie i tak dalej. Wtedy jest to Twój rodzic, ale w innej skórze [dziecko do pewnego wieku bez rodzica umrze, to jest o tym].

Pytanie jest zawsze o to, ile musisz stracić, żeby zrozumieć co robisz źle i że robisz coś źle. Jeden straci 100 zł i zapyta "co zrobiłem źle?" i się poprawi. Jeśli masz taką uważność na to co się dzieje, to będzie taki taniec trochę. Tu w lewo, tu w prawo, tu krok do przodu, tu w tył.

Ten taniec jest ślepy. To jak chodzenie do tyłu. Nie wiesz co się za tym kryje, ale ufasz czemuś, co jest większe od Ciebie. Szczerze polecam tą technikę. Potrzebna jest ogromna pokora, odwaga i ciągłe podważanie umysłu, któremu się wydaje, że wie co jest słuszne. Nie wie. Serce to wie. To serce łączy się z "górą".


Więc jeden straci 100 zł a inny straci cały biznes, pracę i podstawy do życia i musi budować na nowo. I utrata biznesu czy pracy często nie jest w ogóle związana z biznesem czy pracą. Taki paradoks. Tracisz kasę i pojawia się strach. Emocja- strach. To już pierwszy poziom. Tam są dziury. Miałeś wcześniej do zrobienia coś, czego się bałeś zrobić? Na sto procent tak. I mogło być to związane z relacjami z kimkolwiek lub czymkolwiek. Chodzi o emocje. Bałeś się i nie zrobiłeś? To teraz bój się bardziej. O tym to jest. Ile strachu potrzebujesz, żeby znaleźć w sobie odwagę? To klasyka dualizmu w którym żyjemy. Na przeciwko strachu zawsze jest odwaga. Ona JEST w każdym z nas. Tak samo jak moc. Jeśli nie potrafisz znaleźć w sobie odwagi, będziesz częstowany strachem dopóty, dopóki jej nie odkopiesz, nie znajdziesz w sobie.


Przestrzeń, czy jak kto woli "Bóg", zawsze zapyta, jak bardzo musisz sobie sam dowalić (bo wszystko przyciągamy sami), żeby zobaczyć lekcję. Jak dużo musisz stracić, żeby odrzucić pychę i nauczyć się pokory?


Echo działa również w przypadku dużych zmian na lepsze. Nigdy nie uciekniemy od działania w stronę tego, żeby było lepiej. Działać musimy cały czas. W przypadku, kiedy przeszliśmy lekcje spokojnie i bez większych strat, zawsze potem pojawi się wolna przestrzeń do zapełnienia, zawsze pojawi się też moc do działania i inspiracja. Wszystko przyjdzie samo. Poczujesz spokojną pustkę. Miejsce na nowe i taką absolutną dowolność w wyborze czym chcesz ją zapełnić. I nagle obudzisz się i wiesz. Niczego nie trzeba forsować. Poczujesz spokój. Ogromny. Cudownie się w nim pływa, ale szybko się nudzi.

Duże zmiany zawsze poprzedzone są okresami, kiedy nie dzieje się kompletnie nic. Nic nie trzeba zbierać, ratować, nie ma nadmiernych emocji, jest cisza. Spokój serca i opanowanie. Tu zaczniesz budować na nowo, ale to będą już spokojne ruchy. Przestrzeń to udostępni. Wszystko będzie płynąć jak natura chciała w swoim tempie.



Kilka prawd, które warto sobie przyswoić, żeby przejść przez zmianę gładko, najlepiej na trzecim poziomie treści, kiedy jeszcze nic "strasznego", lub lepiej napisać "koniecznego", się nie wydarzyło.

Jeśli ktoś nie wie o co z tymi poziomami chodzi, odsyłam do artykułu.


  1. Jak tylko pojawia się lekcja, zdaj sobie sprawę, że będzie zmiana i przyjmij to z pokorą. Nie masz na to wpływu, zmiana i tak się zadzieje. Przestrzeń nie zatrzymuje się nigdy i zawsze pcha do góry. Zawsze chce dla nas dobrze. Pytanie czy my chcemy?

  2. Zawsze, ale to zawsze działaj z wysoka. Staraj się jak możesz w przejściu przez zmianę trzymać się wartości wyższych czyli prawdy, wolności, miłości, równości i braterstwa. Łączy się to z ogromem analizy, ale pozwól sobie na nią. Zatrzymaj ruch. Nie da się rozwiązać problemu z poziomu na którym powstał. Poczekaj na serce zanim coś zrobisz. Ono powie. Nada kierunek, który z punktu widzenia umysłu będzie idiotyczny, ale w kontekście czasu okaże się jedynym właściwym. Nie musimy być tu idealni, wystarczy się starać i iść.

  3. Nie bierz na siebie niczyich procesów. Nie ratuj ludzi przed zmianą, bo tego nie da się zrobić. Przestrzeń nigdy się nie zatrzymuje. Nie daj pociągnąć się na czyjeś dno. Raz- że to przeczy zasadzie równości, bo jak chcesz kogoś ratować, to podświadomie masz się za lepszego od niego, a dwa, próbujesz ingerować w czyjąś ścieżkę, do czego prawa nie masz. Za każdym takim działaniem kryje się karma. Wcale nie ta dobra. To ZAWSZE skończy się źle.

  4. Bądź czujny i uważny jak tylko się da. Staraj się zachować spokój za wszelką cenę. Inaczej nie zauważysz, co przestrzeń do mówi. Można się skapnąć, że miałeś złą myśl, złą intencję lub doszedłeś do nieodpowiednich wniosków kiedy wysypią się płatki i już to zmienić, a możesz skapnąć się, kiedy wysypie się całe życie. Jakiego bodźca potrzebujesz, żeby był efekt? Przestrzeń zacznie od delikatnych i będzie sprawdzać. Jeśli na przykład obwiniasz ludzi, to najpierw wejdzie tylko ciąg myślowy. Nic więcej się nie zdarzy. Zauważysz ciąg i zrozumiesz, że obwiniasz, postanowisz, że chcesz to zmienić to na ciągu się skończy, albo na kilku. Przestrzeń da ci szansę. Jeśli tego nie zauważysz i nie skorzystasz, zaraz ktoś zacznie o coś obwiniać Ciebie- najpewniej ten, który jest najbliżej. Jeśli tu nie wykażesz się pokorą, będą cię obwiniać ludzie będący coraz dalej aż do momentu obcego gościa spotkanego w markecie, który za coś cię obwini. Tak to działa. Echo. Coraz dalej i dalej.


5. Nigdy nie działaj na szkodę drugiego. Nigdy! Zły czy dobry, nie ważne, jego sprawa. Wszystko co zrobisz drugiemu wróci w postaci złej karmy. Trenuj w sobie wysyłanie dobrej energii do każdego, choćby nie wiem jaką krzywdę ci wyrządził. Nie musisz z nim gadać, ale jeśli już myślisz, czy wracasz do starych sytuacji to myśl pozytywnie. Nigdy się nie mścij. Dla własnego dobra.

6. Puszczaj emocje. Jeśli ktoś władował w ciebie ból, to musisz go puścić. Raz, że nie dawać ładować w siebie, więcej a dwa, że puścić stare zranienia. Wystarczy intencja i czujność. To tyczy się wszystkich dookoła. Nawet rodziców. Przede wszystkim ich. Od nich płynie moc, z korzeni. Uraza w stosunku do rodziców to ogromny strzał w kolano. Trzymanie w sobie urazy to trucie tylko i wyłącznie siebie samego. To blokuje ruch do przodu.

7. Odrzuć rolę ofiary. To jedyna ścieżka do mocy. Nie jesteśmy ofiarami, tylko kreatorami. Jeśli czujemy się jak ofiara, to pewnie jesteśmy, ale dokładnie siebie samego, nikogo z zewnątrz. Rezygnuj za każdym razem kiedy w nią wpadasz. Nie użalaj się nad sobą, tylko wyciągaj wnioski i idź do przodu. Nie użalaj się też nad innymi- tracą wtedy moc.

8. Nie oczekuj. Nikt ci nie jest nic winny. Nikt nie musi zachowywać się tak jak sobie wymyślimy. Każdy ma wolną wolę. Obserwuj jak ktoś się zachowuje i zdecyduj czy chcesz w tym uczestniczyć czy nie, ale nie oczekuj.

9. Nic z nieba nie spadnie. Wiara to treść drugopoziomowa która odbiera sprawczość. Zamieniaj "wierzę" na "wiem". A "wiem", oznacza- muszę działać.


Śmieję się trochę z tej wiary w kontekście fanów kosmitów którzy mają przylecieć, dać nam technologię do posprzątania tego syfu, co jest na ziemi, lub najlepiej nas zabrać. Nic takiego się nie stanie. Naważyliśmy piwa i sami musimy je teraz posprzątać jako cywilizacja. Chociażby segregacja śmieci jest obrazem tej właśnie zmiany. To jest różnica między "wierzę", że ktoś coś za mnie zrobi , że "Bóg mnie ocali", a wiem, że jeśli coś ma się zadziać, to muszę działać. Rozwój zawsze jest o działaniu. Sprawczość jest o działaniu. Im więcej odpowiedzialności chcesz zrzucić na kogoś lub coś, tym więcej sprawczości oddajesz i tym dalej jesteś od tego czego chcesz. Kontekst globalny jest taki sam jak jednostkowy. Nabałaganiłeś, to sprzątaj. "Bóg" nikogo nie ocali i nigdy tego nie robił. Nauczy przez serca tych, co mają odwagę za nim iść, jak się rozwinąć i ocalić się samemu. I to zawsze tak było. Nie ryba jest kluczem, a wędka. Ktoś to kiedyś zasugerował ;-)

 
 
 

Comments


bottom of page